poniedziałek, 21 września 2015

III Bieg o Nowińskie Kominy

Planując wyjazd do rodziców, zerknęłam na biegi w okolicy. Nie słyszałam o biegu w Nowinach wcześniej,a to raptem 5km od rodzinnego domu. Pomyślałam, że 5-tka jeszcze nikomu nie zaszkodziła. W sobotę rano między zakupami i porządkami w domu, pojechałam odebrać pakiet. 15 zł - tyle wynosiła opłata startowa, a w zamian Poweraid i numer startowy z chipem. Na miejsce przyjechałam z Tatą o 12:00.Troszkę potruchtałam, rozgrzeweczka i o 12:30 ruszyłam z pierwszej linii.
 fot. Biegam Bo "Muszę" w Kielcach

Dałam się ponieść emocjom, jak to bywa na zawodach. Pierwszy podbieg był tuż za startem, a ja przestraszyłam się spoglądając na zegarek. 3:17??! Muszę zwolnić, żeby sił starczyło. Zaczęłam wyrównywać oddech i już wiedziałam, że niepotrzebnie tak wyrwałam. Na szczęście to "tylko" 5km. Obiecałam sobie, że nie odpuszczę. Po drodze lokalny znawca napojów wyskokowych zagrzewał do biegu: "gonisz go! gonisz!" a ja się tylko uśmiechnęłam. Tuż przed metą zobaczyłam znajome twarze z Drużyny Bartka i dostałam od nich porcję energii, która starczyła, żeby gonić dalej. Marcin - przepraszam, że nie zatrzymałam się żeby pogadać :-) . Wbiegając na stadion wiedziałam, że jestem pierwsza wśród kobiet i to mnie cieszyło, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że walczę o życiówkę. Zobaczyłam tabliczkę "5km" a do mety jeszcze kawałek zostało. Wtedy zrozumiałam, że jest dobrze. Ostatecznie zegarek pokazał mi 5,08km i czas 20:26 co jest nawet traktując to jako czas na 5km, moim nowym rekordem życiowym ( W biegu Ursynowa czas 20:30). 

fot. Biegam Bo "Muszę" w Kielcach


Po zeszłotygodniowym, dla mnie niesatysfakcjonującym, starcie w Tarczynie, bieg o Nowińskie Kominy dodał mi wiary, że forma jest i teraz spokojnie czekam na maraton. 

Kuba w swoim komentarzu na moim profilu Facebookowym ma rację - gdybym zaczęła spokojnie pierwszy kilometr, nie wyrywała, może byłaby szansa na złamanie magicznych 20 minut, a tak to trzeba będzie jeszcze poczekać. 

I jeśli zdrowie pozwoli to pewnie za rok przyjadę znów pobiegać w Nowinach. Niesamowicie ciepła i miła atmosfera, fajni ludzi i sporo znajomych. 

fot. Biegam Bo "Muszę" w Kielcach


2 komentarze:

  1. Lubię takie relacje :) Motywuje mnie to do tego, że kiedyś i ja mogę stanąć na takich zawodach / biegach / maratonach :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, że możesz :-) ja zawsze powtarzam, że biega się głową. Wystarczy, że nie zrobisz sobie ograniczeń w głowie :-)

      Usuń