piątek, 29 listopada 2013

test słuchawek bezprzewodowych



      Słuchawki dostałam od  Entre.pl Team. Mam je testować w trakcie Żoliborskiego Biegu Mikołajkowego, który będzie w niedzielę. Odebrałam je na tyle wcześnie, żeby móc naładować i pobiegać na treningach. 

To cudeńko na zdjęciu obok to Runners 30 firmy XX.Y.
 
Słuchawki przeznaczone są dla osób, które biegają z telefonem ponieważ łączą się przez bluetooth więc warto przemyśleć to przed zakupem, gdyż telefon trzeba będzie mieć zawsze ze sobą. Jest też wersja z wbudowanym odtwarzaczem mp3. Kolor zacny bo przecież kobiety lubią czerwony. Swoją drogą warto sprawdzić czy przez to jestem szybsza :) 
Dodatkowa, fajna opcja to możliwość odbierania telefonu. Tylko kto z Was przyznać się odbiera rozmowy w trakcie treningu :) czasem się zdarzy więc fajnie mieć taką opcję.

W środę biegałam późno wieczorem więc i zimniej dlatego wyruszyłam w opasce. Słuchawki nie przeszkadzają absolutnie ani pod czapką/opaską ani nawet przez to, że noszę okulary. Z reguły muzyki słucham na dłuższych wybieganiach. Tym razem w planie było 6km + zabawa biegowa czyli szybsze odcinki (10) po 45" ale kontrolujące styl biegu (śródstopie, moje łokcie, które mam w zwyczaju rozstawiać) a przerwy 1'15". Potem lekkie 2km na powrót do domu. Muzyka, którą miałam bardzo mi pomagała. Brak kabli tym bardziej bo nic się nie "majtało". 
Dziś natomiast wyszłam biegać rano kiedy było już ciepło. Chciałam sprawdzić czy słuchawki nie będą wypadać w momencie kiedy nie mam nic na głowie. 5 km biegu + rytmy na stadionie 80m w przerwie 80m. Słuchawki idealnie się trzymały, nie przeszkadzały w żaden sposób. 
 
Dla mnie bardzo fajne rozwiązanie i już czekam na jakieś dłuższe wybieganie.
 




środa, 27 listopada 2013

zimowo

... jeszcze śniegu nie widać ale zimę czuć w powietrzu. Wczoraj miałam dzień wolny i wykorzystałam piękną, słoneczną pogodę na trening. W planach było 8km + 8 podbiegów. Cudne słońce. Aż chce się żyć! I biegać. Gdyby nie to, że w tym samym czasie wyprowadzacze psów mają ochotę te oto stworzenia spuszczać ze smyczy bez kagańca w momencie kiedy my biegacze mamy w planach ich mijać. Nie wiem ilu muszę jeszcze nastraszyć, z iloma przekomarzać się, żeby zrozumieli, że to jakby niezgodne z prawem. 
Ale trening to trening. Z podbiegami walczyłam na Wilanowskiej. Może nie jest to jakaś bardzo stroma górka ale jest blisko, ma te 100m potrzebne do treningu i jakoś tak z sentymentem na nią wracam, bo tu trenowałam przed moim debiutem w Półmaratonie Warszawskim 2011.

A dziś w ten piękny, zimny wieczór pobiegałam z Night Runners. W planie miałam 14km więc zdecydowałam się dobiec 9km na miejsce i razem z "moją" grupą pobiec dodatkowe 5km w tempie 5:30. Niestety zegarek nie wytrzymał chyba zimna i po 6,5km odmówił posłuszeństwa. Ale wiem że te 9km zrobiłam :) 
Na wspólnym bieganiu z Night Runners jak zawsze było wesoło, z rozgrzewką przed i rozciąganiem po. Mimo odstraszającej pogody była nas spora grupa. Po treningu pojechaliśmy z kolegami do lokalnej knajpki "Krowarzywa" na wegańskiego burgera. Nie obyło się też bez spotkania z innym biegaczem tylko, że on to celebryta :) Mateusz Jasiński, bo o nim mowa. Śledzę jego blog więc fajnie było spotkać się na żywo. Przemiły gość. Pojedliśmy, zrobiliśmy wspólną focię i  do domu. Ależ te burgery były smaczne! 


Dziś też odebrałam słuchawki bezprzewodowe, które będę oceniać podczas niedzielnego biegu.  Teraz się ładują ale jutro idę z nimi "w teren" i zobaczymy jak się sprawują :) 

sobota, 23 listopada 2013

bieganie po kielecku

Ruszamy! Umówiłam się dzisiaj na wspólne bieganie z moim przyjacielem, Maćkiem. Nie wiedział co go czeka :) Obiecałam wspólne bieganie i plotkowanie. O tym, że chciałam zrobić zdjęcia dowiedział się w samochodzie. Jego reakcja mnie rozbawiła - "ale ja nie ogolony!" Chyba moje tłumaczenia, że to fajne i ładnie będzie się komponować na tle natury, nie przekonały go.
Wybraliśmy się do lasu, który zwie się Stadion. Byłam tu miesiąc temu biegnąć II Kielecką Dychę. Ale dziś w planach było 12km Ogólnej Wytrzymałości Biegowej więc idealnie na rozmowy. Pogoda fantastyczna a brak słońca rekompensowały widoki. I ten zapach lasu! Mijaliśmy kilku biegaczy, którzy o dziwo nie pozdrawiali nas. Gdy ich zaczepiałam to owszem odpowiadali ale byli lekko zdziwieni. Zapytałam Maćka i potwierdził, że w Kielcach to rzadkość. Widocznie trzeba ich rozkręcić. Za dużo tematów do obgadania i wyszło nam zamiast 12km to 13km a potem Maciek powiedział - "to był mój najdłuższy dystans". Fajnie uczucie było widzieć jego zadowoloną minę.
Następnym razem namówię go i na golenie, i na wspólne zdjęcia i mam nadzieję jeszcze dłuższy dystans.
Dzięki za dziś!

czwartek, 21 listopada 2013

Tokyo vol.2

Też tak macie, że przy treningu z przebieżkami/interwałami/rytmami zapisujecie sobie co i jak? U mnie zawsze rodzi się strach że gdzieś przy natłoku endorfin zapomnę co mam do zrobienia, że gdzieś pomylę się w liczeniu więc ściągawka to dobra rzecz. Znam takich co cały trening zajmują głowę przeliczaniem. Zdecydowanie wolę "ściągawkowe"  rozwiązanie.
W planach była Agrykola. Idealnie 6km do celu, przebieżki na stadionie i powrót z podjazdem autobusem. Ale jak ktoś nie ma w głowie....to ma w nogach. Karta miejska została w domu więc wybrałam się na swoją starą, 10km trasę. Nogi już wiedzą, w którą stronę biec. Takiej serii czerwonych świateł dawno nie miałam a do tego bliskie spotkanie z psem bez smyczy i kagańca. Dopiero jak nastraszyłam pana usłyszałam "przepraszam" i mogłam biec dalej. Idealnie wstrzeliłam się na przerwę 1'40'' :) 

W sumie wyszło 11km w przyzwoitym średnim tempie 5:23 i czasie 59:10. Rozciąganie i można wracać do domu. Z niecierpliwością czekam na sobotnie wybieganie po moim kochanym kieleckim lesie ;)

6km OBW1 + 8x20" w przerwie 1'40" + 2km OBW1


coś do jedzenia :)

Zanim pójdę na kolejny trening podzielę się z Wami przepisem na zupę krem z dyni, którą osobiście uwielbiam. Może dlatego, że teraz jest sezon? Może dlatego że to zupa - krem, w których ostatnio się lubuję? To ja ubieram buty i uciekam na trening a Wam życzę smacznego!

wtorek, 19 listopada 2013

jak się powiedziało "a"

...to trzeba wziąć się za robotę. World Marathon Majors czeka!

Dziś zaczęłam swój plan treningowy przygotowujący mnie do maratonu w Tokio. Cel to 3:20. Ania na początku wyjątkowo delikatnie obchodzi  się ze mną. Dzisiejsze wyzwanie to 8km OBW1 i trochę rozciągania. Obawiam się, że to cisza przed burzą :)

Miałam dzień wolny i przy tak pięknym jesiennym słońcu pierwsza moja myśl to była "idź pobiegaj, zrób trening teraz" ale jak mogłabym biegać sama kiedy dziś warszawska grupa Night Runners obchodzi swoją pierwszą rocznicę? Czy nie lepiej zrobić ten pierwszy trening z nimi skoro spotykamy się na wspólne bieganie i plotkowanie już parę miesięcy? Zdecydowanie wolałam poczekać do wieczora i ten ważny dla nich i dla mnie czas spędzić razem. Wyjątkowo spotkaliśmy się w Parku Skaryszewskim a nie pod Stadionem Narodowym. No grupa nas liczna była że ho ho. Najpierw Marlena zaaplikowała nam rozgrzewkę a potem podzieliliśmy się na 4 grupy i z przyjemnością prowadziłam grupę na tempo 5:30 czyli to moje OBW1. Lubię to wspólne bieganie z NR - za przemiłe towarzystwo, dobrą zabawę i nie wiadomo kiedy uciekające kilometry. Po bieganiu obowiązkowe rozciąganie.
  







Pierwszy trening uważam za zakończony :)  

8km czas: 46:54 

niedziela, 17 listopada 2013

Falenica czyli ćwiczymy siłę biegową

Zaczęła się moja ulubiona pora na bieganie. Wolę zdecydowanie sezon jesienno/zimowy niż wiosenno/letni. Klika warstw ciuszków więcej ale nie ma znaczenia kiedy wychodzisz biegać: czy rano tuż przed pracą czy zaraz po. Jest jednakowo zimno :)
 
Falenica. Dla jednych fajne miejsce pod Warszawą na "górskie" bieganie a dla mnie nowoodkryte. Umówiłam się  na wspólne wybieganie z kolegami z pracy z myślą - 20km to spokojnie damy radę. Życie lubi mnie zaskakiwać i tak też było tym razem. Uwielbiam las i jego zapach. Mimo zimna i sporej wilgotności powietrza cieszyłam się jak małe dziecko.
Trasa bardzo dobrze oznaczona,nie można się zgubić więc ruszamy. Jedno okrążenie liczy ok 3km ... i 7 podbiegów. Wiem, bo kolega liczył :-) Po pierwszym kółku jednego jestem pewna: 20 km to ja dzisiaj nie zrobię. Nie po mocnej "dyszce" dzień wcześniej i nie na takim terenie. Ostatecznie skończyło się na 4 okrążeniach, zmęczeniu moich nóg (koledzy pewnie jeszcze by pobiegali)  i mocnym postanowieniu - "jeszcze tu wrócę!"

Teren super na to, żeby ćwiczyć siłę biegową, mało biegaczy co sprawia, że naprawdę czujesz ten kontakt z naturą. A najważniejsze, że to jest tak blisko Warszawy.

Po bieganiu obowiązkowe uzupełnienie płynów i rozciąganie..