niedziela, 8 grudnia 2013

Życiówka na piernikach

O tym biegu słyszałam jeszcze przed wakacjami. Znajomi byli rok temu i bardzo go sobie chwalili, więc decyzja była szybka - zapisuję się na XI Półmaraton Św. Mikołajów w Toruniu. Zapisana, opłacona i z zarezerwowanym noclegiem czekałam na ostatni, z 30-stu biegów, w tym roku, w których brałam udział. Orkan Ksawery chciał popsuć nam plany, ale prawdziwi biegacze żadnej pogody się nie boją :)
W sobotę, w super nastrojach, razem ze znajomymi z Golden Team, ruszyliśmy na Toruń. Pojechaliśmy prosto po odbiór pakietów a tam niespodzianka! Jerzy Skarżyński. Siedział i podpisywał swoje książki. Obiecałam sobie, że jak Go spotkam to poproszę o autograf. Moje marzenie się spełniło bo dostałam dedykację i zrobiłam  wspólne zdjęcie. Oczywiście opowiedziałam o moim projekcie z 6WMM. Pan Jerzy to przemiły człowiek. Z odebranymi pakietami ruszyliśmy na umówione Pasta Party z resztą znajomych z Golden Team. Miłe zaskoczenie, bo na podobne spotkanie w tej samej restauracji zdecydowała się również spora grupa biegaczy z Warszawy. Zameldowaliśmy się w naszym hostelu przemieszczając się wcześniej z tobołkami między jedną siedzibą a drugą, żeby potem próbować otworzyć zamiast drzwi do hostelu - biuro nieruchomości znajdujące się obok :) Posiedzieliśmy nad piernikami (był z nami Mikołaj, więc pierniki były imieninowe) i o północy zdecydowaliśmy się pójść spać. Niestety wybraliśmy chyba najbardziej imprezową ulicę w Toruniu. Nie mogłam zasnąć do 3.00 a rano przed 8.00 trzeba było wstać. Tomek zadbał o pobudkę - z głośników usłyszałyśmy "Radość o poranku" Marleny Drozdowskiej :) Śniadanko (u mnie zawsze owsianka), przebieranie się w ciuszki biegowe i podróż pod szkołę, gdzie byliśmy umówieni na wspólne zdjęcie i skąd autobusy rozwoziły na nowo otwarty most, czyli linię startu. 
Na miejscu zobaczyłam tłumy ludzi, było przeraźliwie zimno i dodatkowo czekałam na ogłoszenie startu,  co się przedłużało. Przez pierwszy km przeciskałam się między ludźmi, bo nie wyznaczono stref czasowych, ale wkrótce "wskoczyłam" w swoje tempo i pilnowałam utrzymania 4:40 podczas trasy po asfalcie bo przed nami bowiem był do pokonania odcinek w lesie, gdzie jak wiadomo o tej porze roku zalega śnieg i lód, co spowalnia tempo biegu. Biegło mi się super - w uszach słuchawki z muzyką - dzięki temu, że są bezprzewodowe czułam zupełny luz. W lesie trzymałam średnie tempo 4:40-4:42 i na 16km już wiedziałam, że jest dobrze, i że będzie życiówka. Nie mogłam tylko przewidzieć jaka. Bardzo chciałam złamać 1:40:00 i poprawić wynik z Półmaratonu Warszawskiego z marca br. Po drodze motywowałam tych, którzy słabli na 18-20km. Miło było widzieć,  że jeszcze dawali z siebie "coś" i przyspieszali. W momencie kiedy wbiegłam na stadion i poczułam tartan, to wiedziałam, że teraz przycisnę. Ma metę wbiegłam wg mnie w pięknym stylu, z fajnym "wahadłem" i super czasem 1:38:05 (czas z PW 2013 poprawiony o prawie 4min!) co dało mi 11 miejsce wśród kobiet i 4 w swojej kategorii wiekowej. 
Odebrałam medal, założyłam folię ochronną i ruszyłam zjeść żurek :) Niespodzianką dla mnie były drożdżówki gigantycznych rozmiarów (nie zdradzę ile zjadłam :) ) , ciepła, słodka herbata i dodatkowo do wyboru piwo albo sok. Potem szybko przebrałam się w samochodzie i czekałam na resztę moich towarzyszy podróży. Najpierw przyszła Asia, która biegła w tempie treningowym a potem pojawili się Tomek i Karolina (debiutowała z czasem 2:04:00).  W drodze przerwa na kawę i małą, krótką drzemkę.
Cieszę się, że udało mi się zamknąć rok startów super udanym biegiem z życiówką. Teraz już tylko szlifowanie formy pod Tokio bo jak widać  - jest dobrze :) 


6 komentarzy:

  1. Ładny wynik - gratulacja. Widz, ze super impreza, za rok tez się wybieram ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Impreza bardzo fajna - jak wszędzie znajdzie się plusy i minusy :) dziękuję - wynik bardzo cieszy i jest obiecujący :)

      Usuń
  2. Gratulacje Olu za życiówkę :)
    Brak stref startowych, a ja widziałem pacemakerów przez chwilę.
    Miło było się spotkać live :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też widziałam jednego pacemakera - na 1:40 :)
      Fajnie, że mieliśmy okazję do spotkania :)

      Usuń
  3. Super wynik na "koniec sezonu" i wielkie gratulacje , tym bardziej ze slyszalem o trudnej, sliskiej trasie. Wielki szacun dla Twoich wielkich wyczynow AD 2013...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) sporo pracy ale widać efekty i to mnie cieszy :)

      Usuń