wtorek, 21 czerwca 2016

Wrocławska Połówka nocą....

Musiałam chyba pobiec kolejny bieg nocą by to odkryć. To nie dla mnie. Pamiętam jak startowałam w Olomouc Halmarathon. Start był o 19 a ja nie miałam kompletnie pojęcia jak jeść przed startem, żeby było dobrze. Ostatnia Nocna Dyszka w Krakowie to był totalny spontan i w deszczu, więc ciężko mówić o przygotowaniach. Ale 4. PKO Nocny Wrocław Półmaraton chciałam pobiec jako sprawdzian formy - gdzie jestem i co mogę. Próbowałam wyspać się w ciągu tygodnia, ale niestety ciągle coś i liczyłam, że w pociągu zdrzemnę nad książką (ta..czytając przewodnik po Hawajach i spać ) . Do Wrocławia dotarłam w sobotę w południe, gdzie odebrał mnie Tomek, którego poznałam podczas maratonu w Nowym Jorku. Pojechaliśmy razem na Expo po pakiety. Tam już sporo znajomych twarzy, a dzięki uprzejmości Grzegorza, poznałam dyrektora tego całego wrocławskiego zamieszania. 

fot. Grzegorz Kuczyński
Ogromną przyjemność sprawił mi rozmową Pan Jerzy Skarżyński. Dużo słuchał o moim projekcie, bo ja teraz chodzę z medalem wszędzie :D Ciepłe słowa jakie zobaczyłam potem pod moim adresem na jego Facebooku naprawdę mnie wzruszyły. Swoją drogą czas Pana Jerzego 1:22 z tego półmaratonu jest imponujący!
 

Razem z Tomkiem udaliśmy się na obiad i mieliśmy zagwozdkę co zjeść żeby było ok. Do dziś nie wiem czy wybór pizzy to był dobry pomysł, ale po tym co czułam na trasie. Spotkałam się też z niebiegowymi znajomymi i na chwilę zapomniałam o starcie. Chyba tego potrzebowałam.
O 19 gdy dotarłam do mieszkania, poczułam zmęczenie i mimo wszystko udało mi się zasnąć chociaż na chwilę. Start biegu był zaplanowany na 22, a ulice były już pozamykane częściowo o 20. Nie bardzo rozumiem czemu tak wcześnie...Ponieważ w ciągu dnia padał przez chwilę spory deszcz, zrobiło się parno. Już podczas rozgrzewki żałowałam, że nie mam przewidzianej opcji biegania "na zupełnie krótko". Dosłownie lało się ze mnie a gdzie jeszcze 21km?! 
Na starcie znalazłam zająca, Łukasza,  na 1:40. Na tyle czułam, że jestem w stanie pobiec. Łukasz prowadził bardzo fajnie grupę. Motywował, rozmawiał, namawiał na picie wody i nie pozwalał na odpuszczenie z byle powodu. A przede wszystkim prowadził bardzo równy bieg. Kiedy na 6-7km czułam, że kolano boli,  nie dał mi zejść. Przegadał do mojej głowy, żebym walczyła do końca. Od 16km próbowałam dogadać się z moim żołądkiem. Nie bardzo chciał pić, ale dostawał, żel zjadłam, bo nie było innej opcji, ale jedynym moim marzeniem był wtedy tojtojek. Dopadłam go dopiero na mecie. Od 17 km razem z Łukaszem kontrolowaliśmy oznaczenie trasy i zarówno jemu jak i mnie i kilku innym osobom wyszedł dystans sporo większy niż 21,195km. U mnie pokazało 350m więcej, Łukaszowi - 450m. Nie było szans już na wyciśnięcie z grupy szybszego tempa. Wpadłam na metę z czasem 1:41. Być może te 350m pozbawiło mnie złamania 1:40. Ale nie wynik był najważniejszy.
Ogólnie organizacyjnie powiem tak - świetne pakiety bo singlet zamiast zwykłej koszulki to super pomysł. A jeśli jest to bardzo dobra jakość koszulki (4F) i odblaskowy kolor to już mnie macie. Testowałam i jest super. Przemili wolontariusze wszędzie. Pakiet odebrałam ekspresowo i bez kolejki. A co z minusów? Największy jaki zauważyłam to tłok na trasie. Wiem, że organizatorzy poszli biegaczom na rękę, ale momentami na wąskich uliczkach było tak mega ciasno, że nawet nie chce myśleć co było na 1:50 czy 2:00. Pierwszy punkt z wodą na 7km... przy tej pogodzie fajnie gdyby to był 5km. Ale to takie moje własne odczucia i możecie się nie zgadzać. 

A co ja z tego mam? Informację, że bieganie nocą to nie dla mnie, bo zwyczajnie nie umiem ogarnąć przygotowań do tego typu biegów. I to, że Wrocław jest przepięknym miastem, a nocą już szczególnie!. Rozglądałam się w czasie biegu i nie mogłam się nadziwić. A do tego tłumy kibiców i bardzo serdeczni ludzie, sprawiają, że chciałabym tam wrócić. Może już nie na Nocną Połówkę... :-) 


Ostatecznie półmaraton ukończyłam jako 1771 osoba (9357 ukończyło!)  i 55 kobieta w K30 z czasem 1:41:00.
Tomek poprawił zyciówkę i uplasował się na 23 pozycji z czasem 1:15:42.... 

Lesław - ogromnie Ci dziękuję za to doświadczenie biegowe. Jesteś cudownym człowiekiem! <3











2 komentarze:

  1. Gratuluję! Wiem po sobie że każdy kolejny bieg to nowe doświadczenia i wiele radości w sercu :)

    OdpowiedzUsuń