Wkładki monitorujące zużycie buta? Ale co? Jak? Kiedy dostałam maila od firmy New Level Sport z propozycją przetestowania takiego gadżetu, zgodziłam się. Jak
typowa baba byłam zwyczajnie ciekawa co, z czym i dlaczego.
Kilka dni wcześniej zamówiłam nowe buty więc
okazja idealna. Pozostało czekać na przesyłki.
W paczce jaką otrzymałam od firmy miałam dwa
komplety wkładek. Jedne normalne, a drugie na ok 5km. W środku opakowania
znalazłam instrukcję po angielsku, ale krótką i zwięzłą. Wkładki nakleja się na
piętę pod oryginalną „butową”. Jedna jest z czujnikiem, a druga dla równowagi
do drugiego buta. Na test wybrałam wtorkowe wybieganie z Night Runners z tego
powodu, że nasza trasa liczy dokładnie 5km. Założyłam wkładki do starych, zniszczonych
butów i pobiegłam. Test wypadł pozytywnie. Po treningu na wkładce pokazało się
czerwone światełko „DEAD”.
Poszperałam trochę w necie żeby sprawdzić jak
działa to cudo i jakie było moje zaskoczenie kiedy okazało się, że to zwykły,
mały microswitch, który liczy tylko kroki.. no to się rozczarowałam. Każdy z
nasz ma różną kadencję a do tego część biega ze śródstopia jak np. ja….
Druga para wkładek leży grzecznie w nowiutkiej
parze butów i zobaczymy – na razie zrobiłam w nich ok. 110km więc za wcześnie
na wyniki (wkładka dalej pokazuje „new”). Jak dobiję do 300km powinno już coś
się zmienić. Sprawdzimy.
Jak dla mnie ciut za drogi gadżet
(49PLN) jak za takie proste rozwiązanie. Nie wiem czy się przyjmie na naszym
rynku, ale… może znajdą się kupcy. Według mnie nie jest to rzecz niezbędna w bieganiu. Część z nas, biegaczy, potrafi sama ocenić kiedy jego but traci amortyzację, bez konieczności zapisywania kilometrów czy stosowania takich wkładek.
Ale właściwie... 50 zł za światełko, które tak naprawdę nic nie zmienia, bo z założenia ma być wykorzystywane przy kontrolowaniu tempa zużywania butów, które jest kwestią totalnie indywidualną? 50? Pięćdziesiąt? Można by pomyśleć, że "aaa, gadżet, zaszpanuję, będę pokazywać wszystkim" ale nie. Przecież nikt tego nie zobaczy...
OdpowiedzUsuńja ostatnio pokazywałam ciekawskim ;-) ale trudno nie przyznać Ci racji ;-)
UsuńNo ja się trochę rozczarowałem ceną. Prawda jest taka, że każdy wie czy jego buty nadają się jeszcze do biegania czy nie. Dodatkowo, są niestety buty które już po 500km nie naddają się do niczego (np. takie startówki) i są buty w których możesz przelecieć i 2000... Więc rozwiązanie, że po tylu a tylu zrobionych krokach zaleca się zastanowić czy butów może, ale jeszcze nie wiadomo czy na pewno, nie trzeba by wymienić, to może kosztować 5PLN. Myślę, że za taką cenę to może bym rozważył zakup ;-). U nas się nie przyjmie.
OdpowiedzUsuńmam podobne odczucia. zobaczę co pokaże mi za te kilkaset km w moich nowych butach w sytuacji kiedy biegam ze śródstopia.
Usuń