sobota, 23 listopada 2013

bieganie po kielecku

Ruszamy! Umówiłam się dzisiaj na wspólne bieganie z moim przyjacielem, Maćkiem. Nie wiedział co go czeka :) Obiecałam wspólne bieganie i plotkowanie. O tym, że chciałam zrobić zdjęcia dowiedział się w samochodzie. Jego reakcja mnie rozbawiła - "ale ja nie ogolony!" Chyba moje tłumaczenia, że to fajne i ładnie będzie się komponować na tle natury, nie przekonały go.
Wybraliśmy się do lasu, który zwie się Stadion. Byłam tu miesiąc temu biegnąć II Kielecką Dychę. Ale dziś w planach było 12km Ogólnej Wytrzymałości Biegowej więc idealnie na rozmowy. Pogoda fantastyczna a brak słońca rekompensowały widoki. I ten zapach lasu! Mijaliśmy kilku biegaczy, którzy o dziwo nie pozdrawiali nas. Gdy ich zaczepiałam to owszem odpowiadali ale byli lekko zdziwieni. Zapytałam Maćka i potwierdził, że w Kielcach to rzadkość. Widocznie trzeba ich rozkręcić. Za dużo tematów do obgadania i wyszło nam zamiast 12km to 13km a potem Maciek powiedział - "to był mój najdłuższy dystans". Fajnie uczucie było widzieć jego zadowoloną minę.
Następnym razem namówię go i na golenie, i na wspólne zdjęcia i mam nadzieję jeszcze dłuższy dystans.
Dzięki za dziś!

2 komentarze:

  1. A ja myślałem, że to taka nazwa pewnego rodzaju biegania :D

    A to biegałaś w Kielcach.
    Potwierdzam, że strona wschodnia Polski to mniejsze zdecydowanie szanse na odwzajemnienie biegowych pozdrowień. Ba, w moim rodzinnym mieście to rzadko spotykam biegaczy ;)

    ps. w poprzednim komentarzu była literówka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr - kto wie - może kiedyś będzie i taki styl biegania :D

      Usuń