środa, 4 grudnia 2013

pod czujnym okiem Ani


Nic tak nie mobilizuje do treningu jak spotkanie oko w oko z trenerem. Nie ma obijania się, nie ma, że odpuszczam. Warszawską Agrykolę lubię za dwie sprawy - za bieżnię, która przypomina mi lata młodości, kiedy trenowałam sprinty oraz za cykl biegów Warsaw Track Cup 2013, w którym zajęłam 2 miejsce w Open Kobiet. To takie miłe wspomnienia :) 
Szkoda, że Agrykola nie jest oświetlona o tej porze, ale dla co to za przeszkoda dla nas - biegaczy :)

Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała. Zimno i wiatr nie zachęcało do wyjścia z domu, ale wiedziałam, że Ania czeka. Spotkałyśmy się o 18 i o dziwo praktycznie nie było nikogo na stadionie. Nie wiem czy to ta pogoda tak odstraszyła? Z reguły są całe grupy biegaczy. Zaczęłyśmy od rozgrzewki i od razu niemoc biegowa mi przeszła. Na dziś w planie było 6km w drugim zakresie a potem rytmy. Cieszę się, że udało się utrzymać założone tempo (4:49) przy dobrym, niskim tętnie. To taki dodatkowy motywator, że ta moc jest. 
 
Na treningu był też Adam, z którym jeśli wszystko dobrze pójdzie, pobiegniemy razem już w niedzielę w Toruniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz