Nic tak nie mobilizuje do treningu jak spotkanie oko w oko z trenerem. Nie
ma obijania się, nie ma, że odpuszczam. Warszawską Agrykolę lubię za dwie sprawy - za bieżnię, która przypomina mi lata młodości, kiedy trenowałam
sprinty oraz za cykl biegów Warsaw Track Cup 2013, w którym zajęłam 2 miejsce w
Open Kobiet. To takie miłe wspomnienia :)
Szkoda, że Agrykola nie jest oświetlona o tej porze, ale dla co to za przeszkoda dla nas - biegaczy :)
Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała. Zimno i wiatr nie zachęcało do wyjścia z
domu, ale wiedziałam, że Ania czeka. Spotkałyśmy się o 18 i o dziwo praktycznie
nie było nikogo na stadionie. Nie wiem czy to ta pogoda tak odstraszyła? Z
reguły są całe grupy biegaczy. Zaczęłyśmy od rozgrzewki i od razu niemoc
biegowa mi przeszła. Na dziś w planie było 6km w drugim zakresie a potem rytmy.
Cieszę się, że udało się utrzymać założone tempo (4:49) przy dobrym, niskim
tętnie. To taki dodatkowy motywator, że ta moc jest.
Na treningu był też Adam, z którym jeśli wszystko dobrze pójdzie, pobiegniemy
razem już w niedzielę w Toruniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz