Czekałam na ten wyjazd od dłuższego czasu. Spała i Centralny Ośrodek Sportu – Ośrodek Przygotowań Olimpijskich. Co roku kilka osób z sekcji biegowej z mojej pracy ma szansę tam pojechać i trenować pod okiem profesjonalnego trenera. Liczba miejsc jest ograniczona i działa zasada – kto pierwszy – ten lepszy. W tym roku pojechaliśmy razem z firmą Intersport dzięki uprzejmości Tomka Smolarczyka. To dzięki Niemu mieliśmy szansę spędzić ten czas pod okiem Anety Kaczmarek – utytułowanej lekkoatletki specjalizującej się w biegach na 400 i 800 metrów.
Aneta jest bardzo otwartą osobą, z niesamowitym, zaraźliwym poczuciem humoru. W treningach brał udział również Anety mąż - Michał. Jest On utytułowanym biegaczem z licznym medalowym dorobkiem, nie sposób wszystkiego wymienić, więc ograniczę się do jednego – Michał specjalizuje się w biegach długodystansowych a jego rekord życiowy osiągnięty w Maratonie Warszawskim – 2:14:13 jest dla mnie kosmiczny.
Wyjechaliśmy w piątek po pracy tak, żeby dotrzeć jeszcze na kolację. Zameldowaliśmy się, zjedliśmy i udaliśmy się na spotkanie w kawiarence, gdzie mieliśmy się poznać i zapoznać się z planem naszego pobytu w Spale. Była to świetna okazja, żeby porozmawiać z Michałem na temat Jego przygotowań do maratonów – jak trenuje, w czym biega i jaką dietę stosuje tuż przed startem. Dla nas amatorów takie spotkanie było niezwykle cenne, nie co dzień zdarza się okazja by porozmawiać z tak szybkim biegaczem
W sobotę po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie stadionu i całego ośrodka. Aneta przedstawiła nam historię ośrodka, opowiadała o biegach, swoich startach. W południe poszliśmy na halę, na której odbyliśmy mocny trening. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Udało mi się zakwalifikować do tej mocniejszej, szybszej. Trening w tej grupie wyglądał tak: 1000m w tempie 4:00, przerwa 400m; 600m w tempie 3:50, przerwa 200m, 400m w tempie 3:40, przerwa 600m… zapowiadało się bardzo ciężko, bo założeniem było zrealizowanie go 3 razy… ;-) Daliśmy radę z kolegami, ale wysiłek był ogromny. Dla mnie najcięższa była 3 seria, ale nie chciałam się poddać i ukończyłam trening zgodnie z planem. Potem rozciąganie, po którym każdy marzył tylko o prysznicu i chwili odpoczynku.Kiedy my mieliśmy trening, mogliśmy obserwować wyczynowców – skoczków o tyczce, sprinterów i innych lekkoatletów. Przyglądanie się ich treningowi zrobiło na mnie duże wrażenie, szczególnie zapamiętam trening skoczków w wzwyż, którzy podrzucali kilku kilową piłkę lekarską pod sam sufit hali. Skoczkowie muszą mieć silne ręce, gdyż w trakcie skoku to one dodatkowo „ciągną" ich w górę. Mieliśmy też okazję przyglądać się Tomkowi Majewskiemu jak trenuje. W rzeczywistości jest dużo większy niż w telewizji :-)
Po obiedzie czekały nas dwie atrakcje – ćwiczenia na hali ale już na spokojnie, bez ekstremalnego wysiłku – rozciąganie i seria brzuszków. Do dziś czuję efekt tamtego treningu J Fajnie jest poznać inne, nowe ćwiczenia, które można wykonywać w domu. Aneta tłumaczyła nam jaką partię mięśni w danym momencie rozciągamy odczuwany ból znaczy, że dobrze ćwiczyliśmy. Po kolacji, już dla chętnych, mieliśmy do wyboru – albo saunę albo grotę solną. Ja wybrałam to drugie. Wieczorem spotkaliśmy się, żeby omówić dzień, podpytać trenerów o wskazówki skoro mieliśmy taką okazję, później pograliśmy wspólnie w bilard ;-)
Wyjechaliśmy w piątek po pracy tak, żeby dotrzeć jeszcze na kolację. Zameldowaliśmy się, zjedliśmy i udaliśmy się na spotkanie w kawiarence, gdzie mieliśmy się poznać i zapoznać się z planem naszego pobytu w Spale. Była to świetna okazja, żeby porozmawiać z Michałem na temat Jego przygotowań do maratonów – jak trenuje, w czym biega i jaką dietę stosuje tuż przed startem. Dla nas amatorów takie spotkanie było niezwykle cenne, nie co dzień zdarza się okazja by porozmawiać z tak szybkim biegaczem
W sobotę po śniadaniu udaliśmy się na zwiedzanie stadionu i całego ośrodka. Aneta przedstawiła nam historię ośrodka, opowiadała o biegach, swoich startach. W południe poszliśmy na halę, na której odbyliśmy mocny trening. Zostaliśmy podzieleni na dwie grupy. Udało mi się zakwalifikować do tej mocniejszej, szybszej. Trening w tej grupie wyglądał tak: 1000m w tempie 4:00, przerwa 400m; 600m w tempie 3:50, przerwa 200m, 400m w tempie 3:40, przerwa 600m… zapowiadało się bardzo ciężko, bo założeniem było zrealizowanie go 3 razy… ;-) Daliśmy radę z kolegami, ale wysiłek był ogromny. Dla mnie najcięższa była 3 seria, ale nie chciałam się poddać i ukończyłam trening zgodnie z planem. Potem rozciąganie, po którym każdy marzył tylko o prysznicu i chwili odpoczynku.Kiedy my mieliśmy trening, mogliśmy obserwować wyczynowców – skoczków o tyczce, sprinterów i innych lekkoatletów. Przyglądanie się ich treningowi zrobiło na mnie duże wrażenie, szczególnie zapamiętam trening skoczków w wzwyż, którzy podrzucali kilku kilową piłkę lekarską pod sam sufit hali. Skoczkowie muszą mieć silne ręce, gdyż w trakcie skoku to one dodatkowo „ciągną" ich w górę. Mieliśmy też okazję przyglądać się Tomkowi Majewskiemu jak trenuje. W rzeczywistości jest dużo większy niż w telewizji :-)
Po obiedzie czekały nas dwie atrakcje – ćwiczenia na hali ale już na spokojnie, bez ekstremalnego wysiłku – rozciąganie i seria brzuszków. Do dziś czuję efekt tamtego treningu J Fajnie jest poznać inne, nowe ćwiczenia, które można wykonywać w domu. Aneta tłumaczyła nam jaką partię mięśni w danym momencie rozciągamy odczuwany ból znaczy, że dobrze ćwiczyliśmy. Po kolacji, już dla chętnych, mieliśmy do wyboru – albo saunę albo grotę solną. Ja wybrałam to drugie. Wieczorem spotkaliśmy się, żeby omówić dzień, podpytać trenerów o wskazówki skoro mieliśmy taką okazję, później pograliśmy wspólnie w bilard ;-)
Niedziela to jak u większości biegaczy – „long run” czyli długie, wolne wybieganie. Aneta zabrała nas w najbardziej znaną trasę biegową w Spale – „drogę na Konewkę” (od nazwy miejscowości). Trenują tam najlepsi maratończycy i chodziarze z prostej przyczyny – długa droga, z lekkimi podbiegami, oszałamiającymi widokami, co widać na zdjęciach a przede wszystkim jest zamknięta dla ruchu.
Umówiliśmy się na 1h biegu – wolno, swobodnie i bez zegarka ;-) Po rozciąganiu namówiłam ekipę na zrobienie kilku zdjęć. Potem wróciliśmy do hotelu na szybki prysznic i zjedliśmy obiad.
Nasza przygoda ze Spałą zakończyła się, ale wiem jedno – byłam tam po raz 3 i na pewno, jeżeli tylko będę mieć możliwość, będę tam wracać.
Umówiliśmy się na 1h biegu – wolno, swobodnie i bez zegarka ;-) Po rozciąganiu namówiłam ekipę na zrobienie kilku zdjęć. Potem wróciliśmy do hotelu na szybki prysznic i zjedliśmy obiad.
Nasza przygoda ze Spałą zakończyła się, ale wiem jedno – byłam tam po raz 3 i na pewno, jeżeli tylko będę mieć możliwość, będę tam wracać.
Spała to idealne miejsce do odbywania treningów, gdzie wszystkie udogodnienia dla biegaczy znajdują się w zasięgu ręki, a jeśli ma się kogoś, kto czuwa nad tym co robisz – żal nie wykorzystać takiej okazji.
Dziękuję Tomkowi Smolarczykowi i firmie Intersport za możliwość spędzenia tego czasu pod okiem takich osób jak Aneta i Michał Kaczmarek. Wiem, że w pełni wykorzystałam ten czas, sporo się dowiedziałam, sporo nauczyłam a kilka rzeczy przypomniałam.
Dziękuję Tomkowi Smolarczykowi i firmie Intersport za możliwość spędzenia tego czasu pod okiem takich osób jak Aneta i Michał Kaczmarek. Wiem, że w pełni wykorzystałam ten czas, sporo się dowiedziałam, sporo nauczyłam a kilka rzeczy przypomniałam.
Oczywiście nie byłoby tego wyjazdu gdyby nie moja Sekcja Biegowa z pracy i ludzie, z którymi tam byłam – chłopaki – piękne dzięki!!
Przy okazji ogłosiłam mały quiz, w którym do wygrania był magnes na lodówkę ze Spały. Pytanie proste – ile km przebiegłam podczas pobytu. Odpowiedź to 25km a nagroda trafiła do Marty Sierżant. Gratulacje!!
Przy okazji ogłosiłam mały quiz, w którym do wygrania był magnes na lodówkę ze Spały. Pytanie proste – ile km przebiegłam podczas pobytu. Odpowiedź to 25km a nagroda trafiła do Marty Sierżant. Gratulacje!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz