niedziela, 1 czerwca 2014

ALE czyli Active Life Energy

Nie pamiętam kiedy posmakowałam pierwszy żel energetyczny ani co to była za marka, ale nie wyobrażam sobie teraz pobiec półmaraton czy maraton bez tego specyfiku. Z reguły kupowałam 2-3 sztuki danej firmy, w różnych smakach i na treningach sprawdzałam jak reaguje mój żołądek. To samo było z izotonikami. Odkryłam spory kawałek czasu temu, że niestety podczas wysiłku mogę nawadniać się tylko wodą. W innym wypadku musiałabym szukać Toi Toi :) Po wysiłku czy za metą nie ma to już większego znaczenia. Na zawodach zawsze dwa razy pytam czy w kubku na pewno mam wodę.
Miesiąc temu otrzymałam paczkę z produktami do testowania od ALE - Active Life Energy. To nasza rodzima firma z Łodzi więc tym bardziej ciekawa byłam co to i jak to :)  Ekspertem marki jest dr Jakub Czaja, były uczestnik Igrzysk Olimpijskich a dziś trener, konsultant żywieniowy i amator triathlonu. Mieliśmy okazję spotkać się kilkukrotnie więc wiedzę czerpałam od źródła a potem.... już tylko założyć buty na nogi i ruszać na testy.
Do tej pory najlepiej służyły mi produkty Agisko i dalej zabieram je na treningi czy starty.
Ale jak nie spróbować ALE? Po pierwszym wciągniętym żelu stwierdziłam, że mają u mnie plusa za konsystencję i smak - jak to Beata fajnie określiła - niedosłodzonego kisielu truskawkowo-bananowego, zielonego jabłka czy coca-coli. Żeli ALE nie trzeba zapijać, bez problemu można zjeść podczas bieg. Opakowanie wygodne do schowania, łatwo się otwiera a to dla mnie ważne podczas zawodów. I o ile reakcji mojego brzusia na żele się nie bałam tak strach mnie obleciał gdy przyszła pora na izo czyli ALE Race. W moje ręce wpadło czerwone jabłko - nie wiem kto w firmie znał mój gust smakowy :) 
Najpierw test w domu, po treningu. Ciekawy smak i fajnie nawadnia. Drugie podejście miało mieć miejsce podczas treningu. Zabrałam izo w bidon, Tatę na rower i poszłam pobiegać w lesie. Zawsze to łatwiej gdy wsparcie jest obok :) Z przyjemnością stwierdzam, że to jedyny (przeze mnie próbowany a było ich trochę)  napój izotoniczny, który nie powoduje u mnie dolegliwości żołądkowych. Bez strachu zabrałam go dziś na długie wybieganie :) Podoba mi się też to że tak naprawdę izo mam zawsze pod ręką. Gdy tylko potrzebuję to otwieram opakowanie i sama sobie go przyrządzam.
 
Pozostałe produkty czyli kapsułki: magnez, żelazo i witamina D są w fazie testów. Są łatwe do połykania a jakie będą wyniki to zobaczymy. Nie miałam świadomości do tej pory, jakie niedobory witaminy D mamy. Siedzimy często w słabo nasłonecznionych, korporacyjnych biurach co wpływa na dostęp światła i niedobór tej witaminy. Pomyślcie o tym.
 
Po miesiącu testów z czystym sumieniem mogę polecić produkty ALE. Spróbujcie a nie pożałujecie. Są łatwo dostępne i nie drogie. Smak to już kwestia gustu a  o gustach się nie dyskutuje ale wierzę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Więcej info o marce i produktach tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz