Nie wiedziałam czego się spodziewać po tej książce, nie szukałam recenzji, nie czytałam zapowiedzi. Nawet nazwisko autora nic mi nie powiedziało, bo świat triathlonu to nie mój świat. Ale "Sztuka cierpienia" wciągnęła mnie, przemieliła, a na koniec wywołała niesamowite emocje i łzy mi leciały z oczu, kiedy kończyłam ją czytać.
Jeśli myślicie, że to kolejna cudowna biografia, której bohater ma zwyczajnie szczęśliwe życie, to jesteście w błędzie. Sam bohater, czyli Shane Niemeyer, mówi o sobie, że urodził się "w Kolorado, w listopadzie 1975, ale pod wieloma względami tak naprawdę urodziłem się w więzieniu Ada County w mieście Boise, 23 października, w 2003 roku." Książka opowiada historię narkomana, alkoholika, który dzięki podniszczonej gazecie "Outside", którą dostał w więzieniu, postanawia zmienić swoje życie i zawkalifikować się do mistrzostw świata w Ironmanie w Kona na Hawajach. Wydaje się, że sytuacja jest banalna, ale emocje, jakie opisuje Shane, jak zmieniło się jego życie, jakie błędy w treningach popełniał.. tego nie da się opisać, to trzeba przeczytać.
I wiecie co? Ja to kupuję na tyle, że myślę gdzie by wstawić rower i ... może wreszcie nauczyć się pływać? Może na początek maraton na Hawajach, ale może kiedyś... polecę zobaczyć tą niezwykłą imprezę w Kona i może będę mieć szczęście spotkać gdzieś Shane?
Jeśli potrzebujecie motywacji, inspiracji to ja szczerze Wam polecam tą książkę. Dla mnie jedna z lepszych pozycji w wydawnictwie Galaktyka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz