Ten wpis chciałam napisać już dawno. Siedział z tyłu głowy i dobijał się, żeby wyjść na świat. A ja zastanawiałam się nad jego kształtem. Od czego zacząć? Od kogo zacząć, gdy każdy jest ważny dla mnie...
Mariusz... Bez niego nie byłoby w ogóle tego projektu. To On namówił mnie na losowanie w Tokio. Był ze mną na maratonie w Berlinie, Chicago i w Nowym Jorku. Wspierał cały czas. Od roku jest też moim trenerem. I najważniejsze - jest moim przyjacielem. Kiedy potrzeba ustawi do pionu, innym razem pocieszy czy da kopniaka w tyłek, jeśli jestem zbyt marudna czy leniwa. Dziękuję Ci za to wszystko, co dla mnie robisz!