jak to się zaczęło...



W lipcu 2011 stuknęła 30-tka. Życzenia i marzenia miałam różne, ale na pewno nie były to maratony, półmaratony i inne „biegowe” szaleństwa. Na początku września 2011, gdy dopiero co zmieniłam pracę, sfera życzeń i marzeń zaczęła się rozwijać. Pewnego dnia kolega z pracy, Paweł, zapytał: „Ponoć kiedyś biegałaś? Nie chciałabyś wystartować w Biegnij Warszawo?”.  Biegałam,  a i owszem, ale sprinty.  I to było 15 lat temu…  A 10km? Przecież nie dam rady. Usłyszałam: ”Masz 3  tygodnie. Zdążysz się przygotować.” Nowa w pracy… Nie mogłam powiedzieć „nie”. No bo jak? Zaczęłam więc truchtać po pracy. Po tygodniu 2,5km to był sukces. W Biegnij Warszawo wystartowałam i pamiętam swój telefon do taty – „Dobiegłam!”. Czas - 01:03:18. I już wiedziałam, że połknęłam bakcyla.
Potem był Bieg Niepodległości i urwane kilka minut (52:54:00),  ale ciągle brakowało mi regularności.
Postanowiłam, że przebiegnę Półmaraton Warszawski (2012). Znalazłam plan w Internecie i od 2 stycznia ruszyłam. Nie opuściłam żadnego treningu, a czas jaki osiągnęłam (01:49:27) był dla mnie naprawdę satysfakcjonujący. Potem zaświtała myśl… A może maraton, skoro potrafię tak się trzymać planu? 5 miesięcy przygotowań. W międzyczasie choroba, która nie pozwalała na treningi takie jak chciałam. Debiut z czasem 04:10:19. Wszystko to nie było szczytem moich marzeń. Pamiętam ścianę na 28km i myśl, którą miałam w głowie – „Przecież nie jesteś cienias i z trasy nie zejdziesz. Nic ci nie jest, zwyczajnie nie masz siły, ale te 14km przeczłapiesz.” Drepcząc do mety obiecywałam sobie, że to będzie mój ostatni maraton.  Już na drugi dzień zmieniłam zdanie. I to była jedna z lepszych decyzji w moim dorosłym życiu 
Maratonów potem przebiegłam jeszcze 3 – I Orlen Warsaw Marathon poprawiając czas w pół roku o 30 min (03:40:57), 35. Maraton Warszawski z aktualnym PB (03:31:07 – 40. miejsce wśród kobiet) i 14. Maraton Poznański (03:55:05), gdzie prowadziłam znajomych na „złamanie 4h”.
Pewnego wieczoru 2013 wypełniłam kilka rubryk w Internecie i wysłałam zgłoszenie na maraton w Tokyo. Nie wierzyłam, że może mi się aż tak poszczęścić. Wpłynęło przecież 303 000 zgłoszeń, a miejsc dostępnych było tylko dla 30 000 uczestników. Ale jedno zaszczytne miejsce przypadło właśnie mnie! Zostałam wylosowana!  To był taki dar od losu, którego nie chcę zmarnować. Pomyślałam, że los pcha mnie we właściwym kierunku… I wtedy właśnie zrodził się pomysł na World Marathon Majors…
25km na 35.Maratonie Warszawskim
Czas uzyskany w MW2013 daje mi pewny start w Boston Marathon (wymagane 3:35:00). Jak się niedawno okazało, „wyklikałam” również i Berlin. Tam też mnie chcą   Będę także walczyć o udział w NYC Marathon (czas potrzebny 3:10:00 lub 1:30 w półmaratonie) oraz w Chicago i Londynie.
Dziękuję Bogu, że na mojej drodze postawił fantastycznych ludzi z Golden Team. To taka biegowa rodzina i moi przyjaciele. Dzięki nim długie wybiegania nie są nudne, ale zawsze ciekawe i zabawne. Wspierają mnie, kibicują. Wiem, że przez te 6 WMM przebiegniemy wszyscy razem 

10 komentarzy:

  1. Każdy biegacz ma takie swoje "jak to się zaczęło". Najpierw jest coś pierwszego: kilometr, przebiegnięte pół godziny, dziesięć kilometrów, jakieś ukończone zawody. W głowie pojawia się maraton, w nogach pojawia się maraton, niektórym pojawia się korona maratonów, ultramaraton itd. Twoja idea jest odważna i warta trzymania kciuków niezależnie od wszystkiego, bo o marzenia trzeba walczyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymaj dzielnie i nie puszczaj :) z taką pomocą wiem, że mogę walczyć.

      Usuń
  2. W tym przypadku to mniej istotne jak się zaczęło. Ważne, aby się nie kończyło... Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najlepsze dopiero przede mną :) i oby się nie kończyło! Dzięki!

      Usuń
  3. Ola , ja w Ciebie wierzę :-) Tylko zrób sobie czasem małą przerwę na regenerację Ty Nasz maratoński mistrzu :) Fajny pomysł z blogiem...będę czytać, wszystkie posty :) Bo jesteś dla mnie motywacją i takim wzorem kobitki po 30 która już tyle osiągnęła a ile jeszcze wyzwań i zwycięstw przed Nią :)))) A u mnie też zaczęło się po 30-stych urodzinach :) tylko najpierw była Zumba , chwile później bieganie , a teraz i pływanie/ triathlon jest prawdziwym wyzwaniem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Regeneracja będzie na pewno bo wszystko z głową i po kolei ;) fajnie, że mogę motywować a to daje mi siły w dni kiedy naprawdę nie chce się wyjść z domu. Triathlon jest dla mnie nie osiągalny więc tym bardziej Cię podziwiam! W Poznaniu muszę być i kibicować!

      Usuń
  4. Masz fantastyczne rezultaty! Mam nadzieję, że kiedy dogonię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Ciężka praca jak widać popłaca ale najfajniejsza jest radość z biegania. Wyniki są "przy okazji" ale cieszy postęp. Goń, goń i do zobaczenia na biegach.

      Usuń
  5. Świetna sprawa, przeczytałem wszystko i mega mocno trzymam kciuki. Będę śledził, polecał na fb i dodaję do ulubionych!
    POWODZENIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślicznie dziękuję Paweł! miła jest świadomość wsparcia i to bardzo mobilizuje do treningów :)

      Usuń